niedziela, 27 grudnia 2015

Bujna wyobraźnia


Pytanie o „wyobraźnię” święta Teresa podejmuje jeszcze w „Księdze życia”, gdzie widać, że przejmuje się szaleństwem wyobraźni: „Mnie - wyznaje -nie raz się to zdarza. Dziś wycierpiałam taką walkę i dobrze ją pamiętam, że dusza ustaje od pożądania znalezienia się tam, gdzie lepsza i większa jej część przebywa, a nie może tego osiągnąć, bo pamięć i wyobraźnia taką jej wydają wojnę, że rady sobie z nimi dać nie może”. Od razu zadajemy sobie pytanie: skąd pochodzi natręctwo wyobraźni? Odpowiedź znalazłem w „Komentarzu do Twierdzy wewnętrznej” Tomasa Alvareza OCD: trudność pochodzi z naszego nieuporządkowanego wnętrza. To znaczy, że głowa jest przepełniona różnymi  problemami, pytaniami i nie ma w niej ciszy wtedy, kiedy to potrzebne. Na przykład: czy na Mszy św. zawsze jesteś skupiony? Czy w pewnym momencie po porostu nie odlatujesz myślami do załatwiania swoich spraw? Wtedy już przestajesz być na Mszy św. Wyobraźnię św. Teresa nazywa „żegotą młyńską”(T IV 1,13) i „płochym rozumem”(T IV 1, 8). Porównuję myślenie i wyobraźnię do „owych ciem, niespokojnych i uprzykrzonych”,  które na koniec gaszą kaganek i pozostawiają pokój w ciemnościach (Ż 12,6), a nawet do szaleńca niezdolnego do śledzenia wątku rozmowy. Dalej powstaje pytanie: co z nią robić? Jak walczyć? Święta mówi tak: „Jedyne lekarstwo, jakie znalazłam po wieloletnim umęczeniu jest to, które wyżej wymieniałam, mówiąc o modlitwie odpocznienia: nie zważać na wyobraźnie i jej wybryki, jak się nie zważa na szalonego i pozostawić ją z jej szaleństwem (…). Ostatecznie zawsze ona jest i pozostaje tylko niewolnicą” (Ż 17,7). To łagodne wejście w pokój wewnętrzny nie daje jeszcze możliwości uporządkowania tych zbuntowanych sił. Dopiero kiedy działanie Boga rozpali we mnie miłość, zapanuje wewnętrzna równowaga. 

Tomasz Gorodyński